11/04/2008

Jiri

Wczoraj wieczorem dotarlismy do Jiri - miejscowosci gdzie konczy sie droga a my zaczynamy juz nasza wedrowke pod Everest. Jazda autobusem byla koszmrma. 10h w pelnym trzesacym sie ,jadacym kretymi serpentynmi gorskimi autobusem bylo trudne do zniesienia. Mamy dosc autobusow. Warunki hotelowe sa baaaardzo skromne ale niedrogie. Slowo hotel nie z restaurcja to nie to co sobie wyobrazacie. Jedzenie troszeczke lepsze. Robert juz sie przyzwyczail i zjada ryz calymi miskami - brakuje zeby dostosowal sie do tyubylcow i jadl rekami (poczekamy zobaczymy). Arek nadal na diecie hehe. Za chwile wyruszamy w 2 tygodniowa wedrowke szlakiem do bazy Eversetu. Plecaki mamy jak zwykle mega ciezkie. Ruszamy z poziomu 2000 mnpm. Juz nie jest tak cieplo jak w Kathmandu. Bedzie trudniej z internetem wiec mozemy sie pojawiac na blogu coraz rzadziej.
Pozdrawiamy i do kollejnego napisania
A&R

2 comments:

Ewelina said...

chlopaki gratulacja!trzymamy kciuki. Internet jest dostepny w niektorych Lodge po drodze wiec wklejcie cos od czasu do czasu, albo napiszcie.cieszymy sie z ewelina!!

buzok1 said...

witam panow wojakow, pozdrawam goraco i zycze sobie jakas mala pamiatke z tych gor. Robort mozesz mi przywiesc kawalek kamienia z pod Everestu hehehe dzieki