10/31/2008

Pekin - Wioska olimpjska




Piatek 31.10.2008

Dzisiaj wybralismy sie do wioski olimpijskiej i troche pojezdzilismy metrem , ktore jest calkiem nowe. Tu jest naprawde sporo ludzi. Nie ma nigdzie spokoju, na kazdym kroku cos brzeczy , gra , piszczy, wsyzscy trabia (nawet maja elektroniczne trabki na rowerach). Nawet w Temple of Heaven mnostwo ludzi - ogolnie jak na straganie. Autobusy same gadaja, komorki gadaja, nawet kalkulatory uzywaja ktore same mowia. Tu sie nie da odpoczac.
Dzisiaj byla najlepsza jak dotad przejrzystosc powietrza. Na naszej uliczce znalezlismy olbrzymia czarna , radziecka limuzyne, ktora nalezala do czwartej zony Mao. Respekt!
Pozdrowienia
A & R

10/30/2008

Great Wall






























Czwartek.



Chinski Mur zaliczony. Jak zwykle nie obylo sie bez przygod. Bylo ciezko ale nie z wejsciem (oto nas chyba nikt nie podejrzewa) lecz z dojazdem. Jak zwykle chinczycy wyczuli business i chcieli na nas zarobic. Byl moment iz biegalismy po dworcu (jesli mozna to nazwac dworcem - przypominal raczej zajezdnie autobusowa polaczona z bazarem) a za nami stado "naganiaczy" i naciagaczy, ktorzy chieli tylko nasza kase. Mniej wiecej po 45 min udalo nam sie po wielu targach i prawie klotniach zdobyc pojazd z kierowca, ktory zawiozl nas w poblize Great Wall.
Wybralismy odcinek muru najstarszy i jeden z najefetowniejszych. Oplacalo sie co widac na zalaczonych fotach. Na koniec schodzac w dol skorzystalismy z atrakcji zjazdu tyrolka do doliny nad jeziorem (okolo 300 m w dol). Reszte drogi przeplynelismy klimatyczna lodka.
Bilety na samolot mamy w kieszeni wiec jutro ostatnie zwiedzanie Pekinu i lecimy do Nepalu z przesiadka w Changdu.
Pozdrawiamy
A & R




10/29/2008

PEKIN

smog w Pekinie

kumpele z Korei Pld

zakazane miasto

nocny bazar z zywnoscia egzotyczna

brama wejsciowa do zakazanego miasta

uliczka targowa

Mao wciaz zyje

akcja z rikszami


ma ktos ochote na skorpiona?

widok z pociagu niedaleko Pekinu


Witamy ponownie!
Jestesmy w Pekinie. Na dworcu masy ludzi. Razem ze Szwedami udajemy sie do Hostelu. Wieczorem pierwszego dnia wypozyczamy rowery i w tradycyjnym pekinskim stylu przemieszczamy sie uliczkami i ulicami (5 pasow) stolicy panstwa srodka. Odwiedzamy targowisko z egzotyczna zywnoscia. Zaryzykowalismy jedynie makaron z dodatkami. Reszta raczej dla odwaznych. Drugi dzien spedzilismy w wiekszosci na zbieraniu informacji odnosnie wjazdu to Tybetu. Po poludniu zwiedzilismy plac Tiananmen oraz zakazane miasto. Przjechalismy sie riksza. Niestety po raz kolejny prawie zostalismy naciagnieci na kase. Nie dosc ze nie zostalismy dowiezieni na umowione miejsce to jeszcze powoziciele chcieli od nas 100 (sto) razy wieksza niz umowiona wczesniej oplate. Nasza stanowcza rekacje jednak ich zniechecila do dalszego dzialania mimo iz po drodze zebrali posilki (dobrze ze chinczycy nie naleza do najwiekszych). Wiecej juz na riksze nie dalismy sie namowic. W srode udalo nam sie juz ostatecznie zalatewic formalnosc zwiazane z wyjazdem do Kathmandu. Niestety Tybet musimy odpuscic. Byc moze innym razem , kiedy sytuacja w tym rejonie sie zmieni. Szkoda ale juz sie z tym faktem pogodzilismy. W piatek woeczor wylatujemy z Pekinu.
Miasto robi pozytywne wrazenie. Ruch uliczny jest jedyny w swoim rodzaju.
Najbardziej podobaja nam sie male typowe, biedne chinskie uliczki w ktorych to ma sie wrazenie iz czas sie juz dawno zatrzymal. Najbardziej zawiedlismy sie jednak na potrawach w restauracjach. Jedzenie jest po prostu okropne. Nie dosc ze menu jest niezrozumiale to potrawy sa dla nas nie do zjedzenia. Chinczycy jedza duzo, wszystko, wszedzie i o kazdej porze. Drugi problem to brak towarow spozywczych w sklepach. Sklepow sa setki (niektore to prawie piwnice udajace sklepy) ale oprocz napojow i innych pierdol ciezko wybrac cos konkretnego do jedzenia. Nie ukrywamy ze dojadamy w Mc Donald'sach (inni turysci robia to samo).
Jutro zwiedzamy chinski mur.
Pozdrawiamy
Arek&Robert

10/28/2008

MONGOLIA


dzikie konie


w Mongolii ladniej jest kiedy nie ma zabudowan


porzadna antena to podstawa




zachod slonca na pustyni

osada na odludziu


Mongolia to kraj obszarowo 4 x wiekszy od Polski a mieszka w nim raptem tylko kilka mln ludzi. Caly dzien za oknem tylko pustynia - piasek - pustynia - gory -piasek i tak na okraglo.
Co jakis czas jakas osada na totalnym odludziu. Czasami nawet jeden dom i nic wiecej. Nie widac ani ludzi ani samochodow. Stolice Mongolii przespalismy.
Za to wagon restauracyjny mongolskich kolei to wypas. Ozdobek mnostwo lacznie z bronia na scianie. Poznalismy, tzn przysiadl sie do nas jeden taki przemytnik North Face, ktory kupuje w Pekinie i 4 x drozej sprzedaje w Mongolii. Od razu zamowil 2 butelki wodki. Prawie zmusil nas do picie razem z nim. Ledwo udalo nam sie uniknac picia tego swinstwa (52% made in china). Chyba sie w koncu obrazil ale nie bylo wyjscia. W PL takiej goscinnosci nie uraczysz. Na granicy stalismy najpierw Rosja/Mongolia 4h - Mongolia/Chiny 7h !! (wybaczam im gdyz wymieniali podwozia (inny rozstaw torow jest w Rosji) kiedy to my siedzielismy i gralismy z poznanymi Szwedami w ..Chinczyka hehe). Jednak wypelniania sterty takich samych deklaracji to juz przesada. Odmowilismy kiedy przyniesli nam deklaracjie w j mongolskim. Auf deutsch gesagt: Sozialismus pur!Wydaje mi sie ze Chinscy konduktorzy znaja tylko jedno slowo: Passport. Zero uprzejmosci. Pozatym ciagle pluja. Mezczyzni i kobiety, bez roznicy. Pomine lepiej ten temat.
Potem juz Chiny i calkiem inny krajobraz. O wiele ciekawszy. Jestesmy w Pekinie juz drugi dzien ale o tym napisze za kolejnym razem (o ile ta kolejna raza bedzie bo zaczynaja sie klopoty - pozwolenie na wjazd do Tybetu).
Pozdrawiam. Roberta nie ma. Spi.
A

10/24/2008

Bajkal Irkuck


na stacji


w pociagu


czyszczenie szyby wzbudzilo mala sensacje




Bajkal


Udalo nam sie przetrwac 4 dni w pociagu. Widoki super choc troche monotonne. Ludzie w pociagu o przyjaznej nazwie BAJKAL bardzo sympatyczni. Czas spedzalismy na rozmowach z ludzmi, czytaniu ksiazek, robieniu zdjec przez okno itp. Atrakcja sa stacje, na ktorych mozna czasem wyjsc na kilkanascie minut by zrobic male zakupy. Stawalismy miedzy innymi w takich miastach jak Kirow, Perm, Omsk, Nowosybirsk czy Krasnojarsk.Syberia nie rozpieszcza. Dzisiaj dojechalismy do Irkucka, jest -10 C. Troche inny swiat. Pojechalismy nad Bajkal autobusem. Nad jeziorem skosztowalismy jedynej w swoim rodzaju (wystepujacej tylko w Bajkale) ryby o nazwie omul. Fajne samochody. Wolgi, dziwne Lady i cala masa "japonczykow" z kierownica po prawej stronie (ale kto by sie tym przejmowal). Trzeba na ulicach uwazac co by nie rozjechali bo tu rzadzi ten kto wiekszy. Dzisiaj w nocy wyruszamy w dalsza podroz. Przejedziemy Mongolie a za 3 dni bedziemy w Pekinie. Takze kolejna relacja dopiero ze stolicy Chin.
Pozdrowienia

10/19/2008

Moskwa

Jura nasz przewodnik ktory mowi po Polsku, mysli po polsku i chyba czuje sie Polakiem.



To z siostra Irina przed polskim kosciolem.

To po koncercie.



Jestesmy po 24 godzinnej podrozy pociagiem ze Lwowa do Moskwy. Troche zmeczeni. Szukamy od dluzszego czasu noclegu. Wiekszosc hosteli zajeta. Jest szaro i zimno a okolice dworca troche malo sympatyczne. Pozatym ludzie mili choc na kazdym kroku probuja naciagac na kase. Poznalismy jednak i taich ktorzy bezinteresownie pomogali szukac kwatery. Jesli jutro uda nam sie kupic bilety z Irkucka do Pekinu to jutro wyruszamy do Irkucka. Jesli nie - pozostaje nam bezposredni pociag do Pekinu we wtorek wieczorem.
Nocleg spedzilismy w polskim kosciele gdzie poznalismy przemilych ludzi. Kupilismy bilety do Pekinu z przesiadka w Irkucku gdzie spedzimy caly dzien. Dzis zwiedzilismy Moskwe z pomoca Jurka ktory przejal role przewodnika za co jestesmy mu bardzo wdzieczni.
Dzis przed polnoca ruszamy do Irkucka. Czekaja nas 4 dni w pociagu kolei transsyberyjskiej.
Jestesmy przygotowni. Zakupy zrobione. Robert kupil dzisiaj szczoteczke do zebow. (dopiero!!)
Takze przez nastepne 4 dni nie bedzie wpisow chyba ze zadziala system wpisow przez sms.
Sprawdzimy. Troche zimno i bedzie zimniej. Kreml suuuuper ale nie bylo putina - szkoda.


Pozdrawiamy
Arek & Robert

10/11/2008

wizy wizy start...


Zalatwianie wiz to wrecz tragedia. W czwartek odbieramy wizy rosyjskie. W piatek wyjazd. Jedziemy przez Ukraine gdyz zdobyc wize Bialoruska to kolejne kilka dni czekania.
Na zdjeciu tablica informujaca przed wejsciem do konsulatu Chinskiej Republiki Ludowej.
O jakosci tablicy nie ma co wspominac - typowe made in china