10/29/2008

PEKIN

smog w Pekinie

kumpele z Korei Pld

zakazane miasto

nocny bazar z zywnoscia egzotyczna

brama wejsciowa do zakazanego miasta

uliczka targowa

Mao wciaz zyje

akcja z rikszami


ma ktos ochote na skorpiona?

widok z pociagu niedaleko Pekinu


Witamy ponownie!
Jestesmy w Pekinie. Na dworcu masy ludzi. Razem ze Szwedami udajemy sie do Hostelu. Wieczorem pierwszego dnia wypozyczamy rowery i w tradycyjnym pekinskim stylu przemieszczamy sie uliczkami i ulicami (5 pasow) stolicy panstwa srodka. Odwiedzamy targowisko z egzotyczna zywnoscia. Zaryzykowalismy jedynie makaron z dodatkami. Reszta raczej dla odwaznych. Drugi dzien spedzilismy w wiekszosci na zbieraniu informacji odnosnie wjazdu to Tybetu. Po poludniu zwiedzilismy plac Tiananmen oraz zakazane miasto. Przjechalismy sie riksza. Niestety po raz kolejny prawie zostalismy naciagnieci na kase. Nie dosc ze nie zostalismy dowiezieni na umowione miejsce to jeszcze powoziciele chcieli od nas 100 (sto) razy wieksza niz umowiona wczesniej oplate. Nasza stanowcza rekacje jednak ich zniechecila do dalszego dzialania mimo iz po drodze zebrali posilki (dobrze ze chinczycy nie naleza do najwiekszych). Wiecej juz na riksze nie dalismy sie namowic. W srode udalo nam sie juz ostatecznie zalatewic formalnosc zwiazane z wyjazdem do Kathmandu. Niestety Tybet musimy odpuscic. Byc moze innym razem , kiedy sytuacja w tym rejonie sie zmieni. Szkoda ale juz sie z tym faktem pogodzilismy. W piatek woeczor wylatujemy z Pekinu.
Miasto robi pozytywne wrazenie. Ruch uliczny jest jedyny w swoim rodzaju.
Najbardziej podobaja nam sie male typowe, biedne chinskie uliczki w ktorych to ma sie wrazenie iz czas sie juz dawno zatrzymal. Najbardziej zawiedlismy sie jednak na potrawach w restauracjach. Jedzenie jest po prostu okropne. Nie dosc ze menu jest niezrozumiale to potrawy sa dla nas nie do zjedzenia. Chinczycy jedza duzo, wszystko, wszedzie i o kazdej porze. Drugi problem to brak towarow spozywczych w sklepach. Sklepow sa setki (niektore to prawie piwnice udajace sklepy) ale oprocz napojow i innych pierdol ciezko wybrac cos konkretnego do jedzenia. Nie ukrywamy ze dojadamy w Mc Donald'sach (inni turysci robia to samo).
Jutro zwiedzamy chinski mur.
Pozdrawiamy
Arek&Robert

1 comment:

kloty said...

Hi Arek,

das ist ja super, dass Du ein Blog über Deine Reise führst, auch noch mit Bildern! Werde auf jeden Fall verfolgen, wie es euch geht.

Viel Glück, Spass und Erfolg.

Anton